(...) W pewnym klasztorze żył bardzo mocny, młody mnich. Bardzo gorliwie praktykował zen. Któregoś razu siedząc w bibliotece gdy studiował sutrę weszła piękna kobieta. Kiedy wyszła czytał sutrę ale cały czas widział jej twarz. Cokolwiek robił później nadal widział jej twarz. Nie znikało stałe uczucie. Później dowiedział się, że właśnie ta kobieta w tej świątyni za kilka dni ma wziąć ślub z mężczyzną z rodziny królewskiej. Któregoś dnia gdy znów siedział w bibliotece ta kobieta znowu weszła. Wtedy podeszła do niego i powiedziała: "Przepraszam Sunim ale czy mogę chwilę z Tobą porozmawiać?", "Tak, proszę?" Odparł. "Wiesz, parę dni temu byłam tutaj. Kiedy weszłam zobaczyłam Ciebie. Nie mogę o Tobie zapomnieć. Poprostu Cię kocham." "Taaak... wiesz ja też Ciebie kocham!" Ale co mieli zrobić w tym momencie? A więc postanowili, że po prostu ucieknom. Wieczorem spotkali się u bram świątyni. On już się przebrał w świeckie szaty. Uciekli w miarę daleko tak aby nikt nie mógł ich odnaleźć. Kupili trochę ziemi i tam Po jakimś czasie pojawiło się dziecko ale dowiedzieli się, że ktoś ich szuka. Sprzedali tą ziemię i udali się w jeszcze bardziej odległy region gdzie ziemia do uprawy była już bardzo, bardzo trudna ale nadal byli ze sobą szczęśliwi. Kochali się co dla nich było najważniejsze. I pojawiło się drugie dziecko. Ale znowu dowiedzieli się, że ktoś nadal ich szuka, dwóch osób z dziećmi. Stwierdzili, że jeśli całe życie będą uciekać razem nie uda im się to i w końcu ich odnajdą. Postanowili się rozdzielić. Jedno weźmie jedno dziecko, drugie weźmie drugie dziecko. I tak zrobili. I kiedy ten eksmnich uciekał z tym dzieckiem, pieniądze się kończyły. W którym momencie kiedy nastał wieczór, pogoda była burzliwa. Schronił się z tym dzieckiem pod drzewem. Nie miał nic co mógłby dać mu do jedzenia. Tylko go poprostu przytulił, ogrzał własnym ciepłem. Myślał. Nie wiedział co się dzieje z jego żoną i drugim dzieckiem. Jego cierpienie rosło, rosło, rosło. Zamknął oczy i zaczął płakać. W tym momencie trach! Uderzenie piorunu. Kiedy Sunim ocknął się zobaczył, że nie ma dziecka, nie jest w lesie tylko w bibliotece. Wszystko to poprostu było snem. W tym momencie nie miał już żadnych wątpliwości na temat tej kobiety.
Uczeń: Czy to znaczy, że trzeba być mnichem i nie zakładać rodziny?
SSN: Nie, lepiej nie mieć wątpliwości. Jeśli już mamy wątpliowść niech to będzie wielka wątpliwość. Wielka wątpliwość to kompletne zwątpienie w to co uważamy, że doprowadzi nas do szczęścia, że warto jest tego kurczowo trzymać, że jest trwałe. Ponieważ nauka mówi, że pierwotnie wszystko jest puste. Taką właśnie wątpliwość przeżył również Budda. Wtedy usiadł pod drzewem Bodhi, siedział przez kilka dni. W którymś momencie zobaczył gwiazdę. Gdy ją ujrzał wszystkie wątpliwości znikły. "Ahh! To właśnie to!" Mam nadzieję, że jeśli ktoś z nas ma wątpliwość czy praktykować. Stanie się to jego wielką wątpliwością po to tylko aby któregoś dnia wszystkie wątpliwości zniknęły. Dziękuję.
-Mowy Dharmy Falenica 18.09.2007.-fragment mowy wprowadzajacej Piotr Bies
Uczeń: Czy to znaczy, że trzeba być mnichem i nie zakładać rodziny?
SSN: Nie, lepiej nie mieć wątpliwości. Jeśli już mamy wątpliowść niech to będzie wielka wątpliwość. Wielka wątpliwość to kompletne zwątpienie w to co uważamy, że doprowadzi nas do szczęścia, że warto jest tego kurczowo trzymać, że jest trwałe. Ponieważ nauka mówi, że pierwotnie wszystko jest puste. Taką właśnie wątpliwość przeżył również Budda. Wtedy usiadł pod drzewem Bodhi, siedział przez kilka dni. W którymś momencie zobaczył gwiazdę. Gdy ją ujrzał wszystkie wątpliwości znikły. "Ahh! To właśnie to!" Mam nadzieję, że jeśli ktoś z nas ma wątpliwość czy praktykować. Stanie się to jego wielką wątpliwością po to tylko aby któregoś dnia wszystkie wątpliwości zniknęły. Dziękuję.
-Mowy Dharmy Falenica 18.09.2007.-fragment mowy wprowadzajacej Piotr Bies
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz