WŁAŚCIWA MEDYTACJA
Berkeley, California
9 lipca, 1977
Najdroższy
Soen Sa Nimie,
Diana właśnie zadzwoniła, aby mi powiedzieć o Twoich
problemach z sercem i cukrzycą*. Przykro mi, że źle się czujesz. Pamiętam, jaki
to był dla nas szok, gdy po raz pierwszy odkryliśmy, że nasz syn jest
diabetykiem i że będzie musiał brać insulinę. Miał wtedy tylko 17 lat i jego
trzustka nie pracowała regularnie, więc wielkość dawki insuliny należało
uzależnić od jego aktywności, jak również i od ilości jedzenia. Lecz wkrótce
nauczył się przewidywać swoje potrzeby, a także stosować sok pomarańczowy, gdy
przedawkuje. Jestem pewna, że już nauczyłeś się nowego dawkowania. Przykro mi,
że opuściłam ostatnie kido w świątyni Big Sur. Szybko zdrowiej!
Serdecznie pozdrawiam,
Merge
* w lipcu 1977 Soen Sa Nim
poszedł do szpitala, aby monitorować nieregularną pracę serca i zaczął stosować
insulinę, z powodu swojej zawansowanej cukrzycy
15 lipca, 1977
Droga Marge,
Dziękuję Ci za Twój list. Jak się masz?
Właśnie wróciłem ze szpitala. Dziękuje Ci, że martwisz się o moje
ciało. Teraz stosuję się do szpitalnych zaleceń; i zaczynam brać insulinę.
Przez ponad 15 lat brałem pigułki na cukrzycę, lecz lekarze powiedzieli, że te
tabletki uszkodziły moje serce. Więc poszedłem do szpitala, aby podleczyć
serce; i teraz moje serce działa już prawidłowo, a moje ciało nie jest problemem.
Gdy byłem w szpitalu; to wielu lekarzy bardzo interesowało się pewnymi
technikami medytacyjnymi leczącymi ciało. Mój lekarz zasugerował mi
zastosowanie takiej medytacji, aby serce szybciej zdrowiało i zrobiłem to. Na
początku, gdy przyszedłem do szpitala, moje serce nie biło regularnie.
Wyleczenie tego typu problemów zajmuje zwykle 2 do 3 miesięcy. Medytowałem więc
i już po tygodniu praca mojego serca uregulowała się. Lekarze byli bardzo
zaskoczeni i zadowoleni. Powiedzieli, że teraz wielu lekarzy lubi medytację,
ponieważ pomogła uleczyć ciało. Kilku lekarzy chciało nauczyć się coś więcej o
medytacji, więc zaaranżowali spotkanie w moim szpitalnym pokoju i nauczałem ich
trochę o zen.
Powiedziałem im, że
medytacja lecząca ciało jest pewnym rodzajem koncentracji jogi. Nie jest ani
dobra ani zła. Lecz to nie jest właściwa medytacją. Ten rodzaj medytacji jogi
pozwala jedynie odpocząć ciału i uczynić go mocniejszym. Pewni jogini siedzą w
spokojnym miejscu i tylko oddychają: wdech i wydech; i czasem żyją przez 100, a
czasem przez 1000 lat. Można tak długo utrzymać ciało przy życiu, ale i tak ono
w końcu kiedyś umrze.
Właściwa medytacja oznacza osiągnięcie wolności od
życia i śmierci. To prawda: nasze ciało podlega życiu i śmierci, ale nasze
prawdziwe ja nie ma ani życia ani śmierci. Jeśli osiągniesz swoje prawdziwe ja,
wtedy to, czy umrzesz za godzinie, za dzień czy za miesiąc, nie będzie miało
żadnego znaczenia. Lecz jeżeli będziesz robić tylko „medytację leczącą ciało”
to staniesz się skupiony głównie na tym ciele. I gdy przyjdzie czas, aby Twoje
ciało umarło, to ta medytacja nie pomoże Ci, więc nie możesz w nią wierzyć.
Oznacza to, że nie jest to właściwa medytacja. Jeżeli robisz właściwą medytację
to czasem bycie chorym jest OK; czasem bycie cierpiącym jest OK; umieranie
pewnego dnia też jest OK. Budda powiedział: „Jeżeli z chwili na chwilę będziesz
utrzymywać czysty umysł, wtedy wszędzie osiągniesz szczęście”.
Jak bardzo wierzysz w
siebie? Jak bardzo pomagasz innym ludziom? To są najważniejsze pytania. Właściwa
medytacja pomaga odnaleźć Ci Twoją prawdziwą drogę.
Powiedziałem lekarzom, że zapytałem pacjenta z
sąsiedniego łóżka „Co jest celem Twojego życia?” On miał dobrą pracę, dobrą
rodzinę i dobrą żonę, ale te rzeczy nie mogły mu pomóc. Więc odpowiedział:
„Nic.” On zrozumiał „nic”, lecz to rozumienie nie mogło mu pomóc i dlatego
cierpiał. Zen oznacza osiągnięcie tego „umysłu–nic”.
Jak osiągnąć „umysł–nic”?
Najpierw musisz się zapytać: „Czym jestem? Co jest celem mojego życia?”
Jeżeli odpowiesz sobie słowami, to jest tylko myślenie. Może odpowiesz: „Jestem
lekarzem” Lecz gdy zajmujesz się swoim pacjentem i myślisz: „Jestem wielkim
lekarzem” to nie możesz postrzec sytuacji swojego pacjenta, gdyż jesteś złapany
w swoje myślenie. Myślenie jest tylko rozumieniem i podobnie jak ten człowiek
na sąsiednim łóżku odkryjesz, że to rozumienie nie może Ci pomóc. Co wtedy?
Jeżeli nie wiesz, to po prostu idź tylko prosto „nie wiem”.
Umysł nie–wiem odcina całe
myślenie Jest przed myśleniem. Przed myśleniem nie ma: lekarza,
pacjenta, nie ma też Boga czy Buddy, nie ma „ja”, nie ma słów, nie ma nic.
Wtedy ty i wszechświat stajecie się jednym. Nazywamy to „nie-umysłem” lub
pierwotnym punktem. Niektórzy ludzie mówią o tym: Bóg, kosmiczna energia,
błogostan; zgaśnięcie, lecz są to tylko słowa nauczania. „Umysł-nic” jest przed
słowami.
Zen oznacza osiągnięcie
umysłu-nic i użyciem go. Jak można go użyć? Czyniąc nie-umysł umysłem wielkiej
miłości. Nic oznacza brak „ja-mnie-moje”, brak przeszkód, zatem ten umysł może
się zmienić w „umysł działania dla wszystkich ludzi”. To jest możliwe.
Umysł–nic nie pojawia się ani nie znika. Jeżeli właściwie medytujesz, wówczas
umysł- nic staje się silniejszy i jasno postrzegasz swoją sytuację: to co
widzisz, słyszysz, wąchasz, smakujesz, dotykasz jest prawdą, bez myślenia. Więc
Twój umysł jest jak lustro. Wtedy z chwili na chwilę możesz utrzymywać właściwą
sytuację. Kiedy lekarz jest z pacjentami i odrzuci swoje ja-mnie-moje i stanie
się z nimi jednym, wtedy może im pomóc. A kiedy lekarz wraca do domu i jest z
rodziną, jeśli w 100 % utrzymuje umysł ojca, wtedy jest jasne zrozumienie, co
jest dla nich dobre. Właśnie tak jak to. Błękitna góra się nie porusza. Białe
chmury płyną w te i z powrotem.
Więc, lekarze lubią zen. Może
spróbują praktykować!
Mam nadzieję, że idziesz prosto
tylko nie wiem, osiągniesz nie-umysł, użyjesz nie-umysłu i wyzwolisz wszystkie
istoty od cierpienia.
Twój w Dharmie,
S.S.-List z książki DSSN Seung Sahn - Tylko nie wiem.
"Tylko nie wiem" - wspaniałe nauczanie, jakże genialnie trafiające w punkt z momentu na moment, jakże żywe!
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie tego listu S.S. :)
Pozdrawiam