niedziela, 30 sierpnia 2015

Edukacja północnokoreańskiej młodzieży

Korea Północna stworzyła w Pyongjangu uniwersytet w którym obcokrajowcy mieli wykładać dla najlepszych uczniów Korei Północnej.
"...Innym razem graliśmy w "Prawdę czy kłamstwo". Poprosiłyśmy studentów, żeby przygotowali dwa prawdziwe zdania o sobie i jedno fałszywe, a reszta grupy miała zgadywać, które jest które. Kiedy jeden z chłopców wstał i oznajmił: "W zeszłym roku pojechałem na wakacje do Chin", cała sala wybuchła śmiechem i zawołała: "Fałsz!". Wszyscy wiedzieli, że to niemożliwe.
Inny student powiedział: "Kiedy byłem dzieckiem, jadłem twardą wołowinę", i wiele jego kolegów pokiwało głowami, wołając "Prawda!". Przypomniałam sobie, jak jeden z uchodźców opowiadał mi, że kiedy po raz pierwszy jadł wołowinę, była ona dziwnie łykowata. Według niego podczas epidemii pryszczycy w 2001 roku prawie nikt nie kupował wołowiny i krążyła plotka, że zamiast wyrzucać stare mięso, Australia oddała je mieszkańcom Korei Północnej. Było więc najzupełniej możliwe, że moi elitarni studenci jedli właśnie tę wołowinę, zwłaszcza że działo się to niedługo po okresie wielkiego głodu. Rozglądałam się po sali i zastanawiałam się, co jeszcze mogli przeżyć w dzieciństwie i jak ich to ukształtowało. Wielu z nich miało już przynajmniej kilka siwych włosów. Może z niedożywienia, które dotknęło nawet tych uprzywilejowanych młodych ludzi.
Czasem moi studenci zdradzali zadziwiającą ignorancję. Kiedyś jeden z nich zapytał mnie, czy to prawda, że wszyscy na świecie mówią po koreańsku. Słyszał, że język koreański tak bardzo przewyższa inne, że używa się go w Anglii, Chinach i Ameryce. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może mnie sprawdzał, chciał zobaczyć, czy zaprzeczę wszystkiemu, czego się do tej pory nauczył, żeby później na mnie donieść. A może po prostu był ciekaw. Wybrałam więc bezpieczne wyjście:
- No cóż, pomyślmy, w Chinach mówią po chińsku, a w Anglii i Stanach Zjednoczonych po angielsku, tak jak my w Korei mówimy po koreańsku. Ale ja mieszkam w Ameryce i z rodzicami zawsze rozmawiam po koreańsku, więc można powiedzieć, że rzeczywiście w Ameryce używa się języka koreańskiego. - Musiałam się wykazać niezłym refleksem, żeby to wymyślić na poczekaniu. Nawet przy najprostszym pytaniu łatwo było wejść na grząski grunt.
Uparcie twierdzili, że Wieża Dżucze jest najwyższa na świecie; że ich Łuk Triumfalny jest największy, z pewnością większy od tego w Paryżu (to prawda); że ich park rozrywki jest najlepszy na ziemi. Cały czas porównywali się ze światem zewnętrznym, którego żaden z nich nigdy nie widział, ogłaszając, że są najlepsi. Ten nacisk na "najlepszość" wydał się dziwnie dziecinny, a słów "najlepszy" i "największy" używano tak często, że stopniowo traciły znaczenie..."
- fragment książki "Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit"-Suki Kim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz