"...Przebiegły umysł idzie na kompromis. Stale składa religii gołosłowne deklaracje poparcia, ale robi to, co chce robić. Nadal czujesz gniew, pożądanie, chciwość, ale mówisz, że gniew jest zły, pożądanie jest złe, chciwość jest zła - że są grzechem. To hipokryzja. Świat jest pełen hipokryzji, nikt nie jest szczery. Dopóki te religie nie znikną, nikt nie może być szczery. Wszystkie religie uczą, że trzeba być szczerym, ale są kamieniem węgielnym nieszczerości. To przez nie jesteś nieszczery; ponieważ każą robić ci rzeczy, których nie możesz robić..." - Fragment Osho - Wielka Księga Sekretów
Napijmy się herbaty
Porozmawiajmy na różne tematy
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
niedziela, 30 sierpnia 2015
Edukacja północnokoreańskiej młodzieży
Dział:
ciekawostki,
korea
Korea Północna stworzyła w Pyongjangu uniwersytet w którym obcokrajowcy mieli wykładać dla najlepszych uczniów Korei Północnej.
"...Innym razem graliśmy w "Prawdę czy kłamstwo". Poprosiłyśmy studentów, żeby przygotowali dwa prawdziwe zdania o sobie i jedno fałszywe, a reszta grupy miała zgadywać, które jest które. Kiedy jeden z chłopców wstał i oznajmił: "W zeszłym roku pojechałem na wakacje do Chin", cała sala wybuchła śmiechem i zawołała: "Fałsz!". Wszyscy wiedzieli, że to niemożliwe.
Inny student powiedział: "Kiedy byłem dzieckiem, jadłem twardą wołowinę", i wiele jego kolegów pokiwało głowami, wołając "Prawda!". Przypomniałam sobie, jak jeden z uchodźców opowiadał mi, że kiedy po raz pierwszy jadł wołowinę, była ona dziwnie łykowata. Według niego podczas epidemii pryszczycy w 2001 roku prawie nikt nie kupował wołowiny i krążyła plotka, że zamiast wyrzucać stare mięso, Australia oddała je mieszkańcom Korei Północnej. Było więc najzupełniej możliwe, że moi elitarni studenci jedli właśnie tę wołowinę, zwłaszcza że działo się to niedługo po okresie wielkiego głodu. Rozglądałam się po sali i zastanawiałam się, co jeszcze mogli przeżyć w dzieciństwie i jak ich to ukształtowało. Wielu z nich miało już przynajmniej kilka siwych włosów. Może z niedożywienia, które dotknęło nawet tych uprzywilejowanych młodych ludzi.
Czasem moi studenci zdradzali zadziwiającą ignorancję. Kiedyś jeden z nich zapytał mnie, czy to prawda, że wszyscy na świecie mówią po koreańsku. Słyszał, że język koreański tak bardzo przewyższa inne, że używa się go w Anglii, Chinach i Ameryce. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może mnie sprawdzał, chciał zobaczyć, czy zaprzeczę wszystkiemu, czego się do tej pory nauczył, żeby później na mnie donieść. A może po prostu był ciekaw. Wybrałam więc bezpieczne wyjście:
- No cóż, pomyślmy, w Chinach mówią po chińsku, a w Anglii i Stanach Zjednoczonych po angielsku, tak jak my w Korei mówimy po koreańsku. Ale ja mieszkam w Ameryce i z rodzicami zawsze rozmawiam po koreańsku, więc można powiedzieć, że rzeczywiście w Ameryce używa się języka koreańskiego. - Musiałam się wykazać niezłym refleksem, żeby to wymyślić na poczekaniu. Nawet przy najprostszym pytaniu łatwo było wejść na grząski grunt.
Uparcie twierdzili, że Wieża Dżucze jest najwyższa na świecie; że ich Łuk Triumfalny jest największy, z pewnością większy od tego w Paryżu (to prawda); że ich park rozrywki jest najlepszy na ziemi. Cały czas porównywali się ze światem zewnętrznym, którego żaden z nich nigdy nie widział, ogłaszając, że są najlepsi. Ten nacisk na "najlepszość" wydał się dziwnie dziecinny, a słów "najlepszy" i "największy" używano tak często, że stopniowo traciły znaczenie..."
- fragment książki "Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit"-Suki Kim
"...Innym razem graliśmy w "Prawdę czy kłamstwo". Poprosiłyśmy studentów, żeby przygotowali dwa prawdziwe zdania o sobie i jedno fałszywe, a reszta grupy miała zgadywać, które jest które. Kiedy jeden z chłopców wstał i oznajmił: "W zeszłym roku pojechałem na wakacje do Chin", cała sala wybuchła śmiechem i zawołała: "Fałsz!". Wszyscy wiedzieli, że to niemożliwe.
Inny student powiedział: "Kiedy byłem dzieckiem, jadłem twardą wołowinę", i wiele jego kolegów pokiwało głowami, wołając "Prawda!". Przypomniałam sobie, jak jeden z uchodźców opowiadał mi, że kiedy po raz pierwszy jadł wołowinę, była ona dziwnie łykowata. Według niego podczas epidemii pryszczycy w 2001 roku prawie nikt nie kupował wołowiny i krążyła plotka, że zamiast wyrzucać stare mięso, Australia oddała je mieszkańcom Korei Północnej. Było więc najzupełniej możliwe, że moi elitarni studenci jedli właśnie tę wołowinę, zwłaszcza że działo się to niedługo po okresie wielkiego głodu. Rozglądałam się po sali i zastanawiałam się, co jeszcze mogli przeżyć w dzieciństwie i jak ich to ukształtowało. Wielu z nich miało już przynajmniej kilka siwych włosów. Może z niedożywienia, które dotknęło nawet tych uprzywilejowanych młodych ludzi.
Czasem moi studenci zdradzali zadziwiającą ignorancję. Kiedyś jeden z nich zapytał mnie, czy to prawda, że wszyscy na świecie mówią po koreańsku. Słyszał, że język koreański tak bardzo przewyższa inne, że używa się go w Anglii, Chinach i Ameryce. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może mnie sprawdzał, chciał zobaczyć, czy zaprzeczę wszystkiemu, czego się do tej pory nauczył, żeby później na mnie donieść. A może po prostu był ciekaw. Wybrałam więc bezpieczne wyjście:
- No cóż, pomyślmy, w Chinach mówią po chińsku, a w Anglii i Stanach Zjednoczonych po angielsku, tak jak my w Korei mówimy po koreańsku. Ale ja mieszkam w Ameryce i z rodzicami zawsze rozmawiam po koreańsku, więc można powiedzieć, że rzeczywiście w Ameryce używa się języka koreańskiego. - Musiałam się wykazać niezłym refleksem, żeby to wymyślić na poczekaniu. Nawet przy najprostszym pytaniu łatwo było wejść na grząski grunt.
Uparcie twierdzili, że Wieża Dżucze jest najwyższa na świecie; że ich Łuk Triumfalny jest największy, z pewnością większy od tego w Paryżu (to prawda); że ich park rozrywki jest najlepszy na ziemi. Cały czas porównywali się ze światem zewnętrznym, którego żaden z nich nigdy nie widział, ogłaszając, że są najlepsi. Ten nacisk na "najlepszość" wydał się dziwnie dziecinny, a słów "najlepszy" i "największy" używano tak często, że stopniowo traciły znaczenie..."
- fragment książki "Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit"-Suki Kim
sobota, 29 sierpnia 2015
Traf do celu - zabawa z dzieckiem
Dzisiaj mam wam do sprezentowania kolejny pomysł na zabawę z dzieckiem w domu.
Jest to proste zadanie które pomoże dzieciom wyładować energie przy czym przećwiczyć koordynację ruchowo-wzrokową.
CO BĘDZIE NAM POTRZEBNE:
*stare, niepotrzebne gazety
*papierowa lub foliowa torba
*sznurek
*łyżka drewniana lub nie duży kij.
JAK TO ZROBIĆ:
Dwu czy trzylatki będą miały niezłą frajdę jeśli pozwolisz im najpierw podrzeć gazety na strzępy a później razem zgnieciecie te skrawki w kule. Gdy już nieco ich uzbieracie wrzuć je wszystkie do torby którą zwiążesz sznurkiem i powiesisz w pokoju lub na dworze na takiej wysokości aby twoja pociecha mogła trafić w worek drewnianą łyżką lub kijem. Za każdym razem gdy traficie w torbę będziecie wprawiać ją w ruch co sprawi Twojemu dziecku dodatkową radość.
Jest to proste zadanie które pomoże dzieciom wyładować energie przy czym przećwiczyć koordynację ruchowo-wzrokową.
CO BĘDZIE NAM POTRZEBNE:
*stare, niepotrzebne gazety
*papierowa lub foliowa torba
*sznurek
*łyżka drewniana lub nie duży kij.
JAK TO ZROBIĆ:
Dwu czy trzylatki będą miały niezłą frajdę jeśli pozwolisz im najpierw podrzeć gazety na strzępy a później razem zgnieciecie te skrawki w kule. Gdy już nieco ich uzbieracie wrzuć je wszystkie do torby którą zwiążesz sznurkiem i powiesisz w pokoju lub na dworze na takiej wysokości aby twoja pociecha mogła trafić w worek drewnianą łyżką lub kijem. Za każdym razem gdy traficie w torbę będziecie wprawiać ją w ruch co sprawi Twojemu dziecku dodatkową radość.
piątek, 28 sierpnia 2015
Niebieski dzień - zabawa z dzieckiem w domu
Mam dla was i waszych pociech propozycję na zabawę, która pomaga w nauce rozpoznawaniu kolorów.
POTRZEBUJEMY:
*rzeczy w danym kolorze: owoce, warzywa, ubrania, zabawki itp.
JAK TO ZROBIĆ:
Powiedz swoim dzieciom już z samego rana, że dzisiejszego dnia obchodzimy "niebieski dzień" (oczywiście możesz wybrać również inny kolor). Wcześniej przygotuj się i postaraj o to aby w domu znajdowała się jak największa ilość rzeczy w naszej kolorze.
PODPOWIEDZI:
*razem ze swoimi dziećmi wybierz z szafy niebieskie ubrania.
*zastosuj barwniki spożywcze, żeby zafarbować na niebiesko np. mleko spożywane na śniadanie.
*przygotuj do jedzenia niebieskie owoce i inne potrawy. Galaretkę, kisiel, lody, ciastka z posypką.
*zakup plastelinę lub modelinę. Możesz przygotować niebieską masę solną.
*zadbaj o niebieskie kwiatki.
*zbierzcie na dworze liście. Połóżcie je na stole pod kartką i niebieską kredką odrysujcie ich kształt i powierzchnię.
*Pomalujcie coś w domu albo w jego otoczeniu na niebiesko.
*Zafarbuj barwnikiem wodę do kąpieli swojego dziecka.
*Jeśli obchodzicie dzień innego koloru np zielonego w zabawach możesz użyć barwy żółtej i niebieskiej mieszając je i przedstawiając swojemu dziecku jak razem stają się kolorem zielonym.
To wszystko!
Udanej nauki poprzez zabawę!
czwartek, 27 sierpnia 2015
SMS-ując wyglądamy jakbyśmy byli pijani
Dział:
ciekawostki,
zdrowie
Naukowcy doszli do ciekawego odkrycia. Osoby które idąc chodnikiem równocześnie SMSują kroczą nie równo podobnie do osób pod wpływem alkoholu.
Ludzie którzy piszą SMSy w tym samym czasie przemieszczając się wyglądają podobnie do osób pijanych uważają naukowcy. Badania pokazują, że osoby SMSujące idą wolniej, odchylają się to w jedną, to w drugą stronę i wchodząc na podwyższenia typu krawężnik niepotrzebnie za wysoko podnoszą swoje nogi. Co daje wizualny efekt niezwykle podobny do osoby pijanej idącej ulicą.
Naukowcy z Bath University przygotowali następujące doświadczenie: stworzyli tor przeszkód przypominający ulicę który miało pokonać 30 mężczyzn i kobiet. Wyniki pokazały, że osoby SMSujące tak samo jak pijani ludzie są bardziej narażeni na potknięcia. Koncentrowanie uwagi na telefonie może grozić nawet zejściem z chodnika na jezdnie tym samym może spowodować wypadek z udziałem samochodu.
Przewodniczący naukowiec, Conrad Earnest, powiedział, że "Przesadnym optymizmem byłoby stwierdzenie, że ludzie cieszą się spacerami i zostawiają sprawy takie jak SMSy czy emaile na późniejszy termin".
"Być może dobrze byłoby po otrzymaniu SMSa który nie może czekać odejść gdzieś na bok, zatrzymać się, odpisać i dopiero znów ruszyć w drogę".
Dodał również, że szczególnym zmartwieniem są SMSujący emeryci. "Wraz ze starością przychodzi również naturalne pogorszenie zachowania równowagi. Jest więc to powód do zastanowienia".
Ludzie którzy piszą SMSy w tym samym czasie przemieszczając się wyglądają podobnie do osób pijanych uważają naukowcy. Badania pokazują, że osoby SMSujące idą wolniej, odchylają się to w jedną, to w drugą stronę i wchodząc na podwyższenia typu krawężnik niepotrzebnie za wysoko podnoszą swoje nogi. Co daje wizualny efekt niezwykle podobny do osoby pijanej idącej ulicą.
Naukowcy z Bath University przygotowali następujące doświadczenie: stworzyli tor przeszkód przypominający ulicę który miało pokonać 30 mężczyzn i kobiet. Wyniki pokazały, że osoby SMSujące tak samo jak pijani ludzie są bardziej narażeni na potknięcia. Koncentrowanie uwagi na telefonie może grozić nawet zejściem z chodnika na jezdnie tym samym może spowodować wypadek z udziałem samochodu.
Przewodniczący naukowiec, Conrad Earnest, powiedział, że "Przesadnym optymizmem byłoby stwierdzenie, że ludzie cieszą się spacerami i zostawiają sprawy takie jak SMSy czy emaile na późniejszy termin".
"Być może dobrze byłoby po otrzymaniu SMSa który nie może czekać odejść gdzieś na bok, zatrzymać się, odpisać i dopiero znów ruszyć w drogę".
Dodał również, że szczególnym zmartwieniem są SMSujący emeryci. "Wraz ze starością przychodzi również naturalne pogorszenie zachowania równowagi. Jest więc to powód do zastanowienia".
środa, 26 sierpnia 2015
Lodów mroźna historia
Dział:
ciekawostki,
kuchnia
Historia lodów jest nieco zagmatfana. Wiele krajów przypisuje sobie ich wynalezienie. Tak samo wiele pojedynczych osób twierdzi, że to właśnie oni byli tymi pierwszymi i przypisuje sobie zasługę. Nawet jeśli do końca nie potrafimy ustalić komu faktycznie należy się podziękowanie za ten deser to warto wspomnieć tutaj parę faktów na temat tego zimnego dramatu.
Lata 54-68 n. e.: Już od dawna zimne desery były czymś niezwykle luksusowym. Podobno Neron-Cesarz rzymski wysyłał swoich niewolników w wysokie góry, aby Ci dostarczali mu śnieg który później mieszano z owocami czy miodem. Jednak co do wiarygodności tego mitu można mieć wiele zastrzeżeń.
Lata 618-907 n. e.: Okres Tang. Również władcy Chin uwielbiali te mroźne desery. Pierwszy król dynastii Tang z Shanghaju posiadał 94 "ludzi lodu", których obowiązkiem było dostarczanie lodu do pałacu, aby móc przyrządzać tam potrawy z mąki, kamfory i sfermentowanego mleka.
Rok 1744: Z Europy przepis na lody sprowadzili Amerykańscy koloniści. 19. 05. 1744r, wiele ważnych osób jadło lunch w posiadłości gubernatora T. Bladena. Kolonista szkocki zanotował "Na deser podano lody z truskawkami i mlekiem". To pierwszy w historii zapis na temat lodów.
Rok 1782: Pewnej nocy Marta Washington na zewnątrz swojego domu pozostawiła miskę wypełnioną kremem. Gdy kolejnego dnia wyszła na dwór ujrzała nic innego jak właśnie lody! Wiem, piękna opowieść ale niestety nieprawdziwa. George Washington stworzył ją i opisał w książce "kremowa maszyna do lodu".
Rok 1843: Do tego roku lody były wytwarzane metodą "zamrażania w garnku", ale od teraz N. M. Johnson wymyśliła pewnego rodzaju "zamrażarkę", która posiadała pojemnik, pokrywkę, korbkę i tłuczek. Maszyny do produkcji lodów w tym stylu są produkowane po dzień dzisiejszy. Główny mechanizm nie uległ wielkim zmianom.
Rok 1851: Pewien mleczarz w Baltimore otworzył pierwszą na świecie fabrykę lodów. Interes szybko się rozwijał i w ten sposób nasz mleczarz został mistrzem sprzedaży lodów.
Rok 1880: Buffalo, Evanston, Two Rivers, Ithaca, wszyscy ci próbowali przypisać sobie zasługę wynalezienia omawianego tutaj deseru. W tym czasie lody pojawiały się już w sklepach. Istniał zakaz sprzedaży lodowych napojów w niedziele. Desery lodowe były świetnym sposobem na ominięcie tych ograniczeń.
22 września 1903r. Italo Marchiony opatentował lody w wafelku.
1939: Podczas drugiej wojny światowej lody stały się symbolem ameryki. Z tego też powodu Mussolini zakazał ich we własnym kraju- we Włoszech. Amerykańska armia dostawała przydział lodów co świetnie podnosiło morale żołnierzy. Armia Stanów w tym czasie stała się największym producentem lodów na świecie.
Prawda, że lody mają ciekawą historię i wywalczyły swoje aby pozostać z nami na kolejne stulecia?
Lata 54-68 n. e.: Już od dawna zimne desery były czymś niezwykle luksusowym. Podobno Neron-Cesarz rzymski wysyłał swoich niewolników w wysokie góry, aby Ci dostarczali mu śnieg który później mieszano z owocami czy miodem. Jednak co do wiarygodności tego mitu można mieć wiele zastrzeżeń.
Lata 618-907 n. e.: Okres Tang. Również władcy Chin uwielbiali te mroźne desery. Pierwszy król dynastii Tang z Shanghaju posiadał 94 "ludzi lodu", których obowiązkiem było dostarczanie lodu do pałacu, aby móc przyrządzać tam potrawy z mąki, kamfory i sfermentowanego mleka.
Rok 1744: Z Europy przepis na lody sprowadzili Amerykańscy koloniści. 19. 05. 1744r, wiele ważnych osób jadło lunch w posiadłości gubernatora T. Bladena. Kolonista szkocki zanotował "Na deser podano lody z truskawkami i mlekiem". To pierwszy w historii zapis na temat lodów.
Rok 1782: Pewnej nocy Marta Washington na zewnątrz swojego domu pozostawiła miskę wypełnioną kremem. Gdy kolejnego dnia wyszła na dwór ujrzała nic innego jak właśnie lody! Wiem, piękna opowieść ale niestety nieprawdziwa. George Washington stworzył ją i opisał w książce "kremowa maszyna do lodu".
Rok 1843: Do tego roku lody były wytwarzane metodą "zamrażania w garnku", ale od teraz N. M. Johnson wymyśliła pewnego rodzaju "zamrażarkę", która posiadała pojemnik, pokrywkę, korbkę i tłuczek. Maszyny do produkcji lodów w tym stylu są produkowane po dzień dzisiejszy. Główny mechanizm nie uległ wielkim zmianom.
Rok 1851: Pewien mleczarz w Baltimore otworzył pierwszą na świecie fabrykę lodów. Interes szybko się rozwijał i w ten sposób nasz mleczarz został mistrzem sprzedaży lodów.
Rok 1880: Buffalo, Evanston, Two Rivers, Ithaca, wszyscy ci próbowali przypisać sobie zasługę wynalezienia omawianego tutaj deseru. W tym czasie lody pojawiały się już w sklepach. Istniał zakaz sprzedaży lodowych napojów w niedziele. Desery lodowe były świetnym sposobem na ominięcie tych ograniczeń.
22 września 1903r. Italo Marchiony opatentował lody w wafelku.
1939: Podczas drugiej wojny światowej lody stały się symbolem ameryki. Z tego też powodu Mussolini zakazał ich we własnym kraju- we Włoszech. Amerykańska armia dostawała przydział lodów co świetnie podnosiło morale żołnierzy. Armia Stanów w tym czasie stała się największym producentem lodów na świecie.
Prawda, że lody mają ciekawą historię i wywalczyły swoje aby pozostać z nami na kolejne stulecia?
wtorek, 25 sierpnia 2015
Zdrowa sałatka na gorące dni
Podczas upałów mało kto ma ochotę na ciężkostrawny obiad. Już nie mówiąc o braku ochoty na stanie nad kuchenką aby go przyrządzić. W takie dni ratuje nas lekka sałatka. Szybka w przygotowaniu a i przy tym zdrowa! Dodatkowym atutem takiej sałatki jest to, że nie trzeba być przecież ekspertem kulinarnym! Jest niezwykle prosta w przyrządzeniu. Każdy może ją przygotować samemu!
Jej składniki możesz przecież samemu dowolnie dobrać wedle własnego upodobania i gustu.
Przygotuj sałatkę z mieszanki sałat. Możesz użyć gotowej, dostępnej w marketach bądź przyrządzić ją samemu z główki sałaty liściowej, sałaty rzymskiej, rukoli, cykorii bądź szpinaku.
Dodaj posiekane ogórki, pomidory, seler, cebulę dymkę i rzodkiewki pokrojone w plasterki.
Aby dodać sałatce białka dorzuć soczewicy, ciecierzycy lub fasoli.
Dorzuć nieco orzechów aby nadać sałatce chrupkości. Użyj orzechów włoskich, nerkowca lub ziemnych.
Dodaj niewielką ilość sera. Może to być np. starta mozzarella. Sery zawierają dużo kalorii i tłuszczu zatem nie przesadzaj z ilością tego składnika.
Bądź kreatywny!
Możesz Dorzucić makaronu dla uzyskania odpowiedniej konsystencji i smaku.
Możesz także dodać nasiona słonecznika, chiński makaron lub kawałeczki boczku.
Zamień swoją sałatkę w danie pełne wartości odżywczych!
Dodaj tuńczyka, kurczaka lub tofu wedle uznania by zmienić przystawkę w główne danie. Naprawdę możesz eksperymentować z czym tylko Ci się podoba. Spróbuj wersji sałatki warzywnej z kalafiorem, marchwią, cukinią, papryką czy brokułem. Śmiało wrzuć je do sałatki.
Nie zapomnij o sosie. Koniecznie domowej roboty. Oliwa z oliwek jest bardzo zdrowa. Możesz użyć też octu balsamicznego lub świeżo wyciśniętego soku z cytryny.
Dopraw swoją sałatkę koperkiem, bazylią, czosnkiem lub oregano. Eksperymentuj z różnymi mieszkankami przypraw!
Jeśli obawiasz się dodatkowych kalorii, kup odtłuszczony ser.
Gotowe!
Pozostaje życzyć smacznego!
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Dzień dłuższy od roku
Dział:
ciekawostki,
nauka
Tak jest! Nie pomyliłeś się. Dobrze przeczytałeś! Jeden dzień trwa dłużej od całego roku.
Mowa tutaj oczywiście o dniu na planecie Wenus. Pytasz jak to możliwe? Już spieszę z wyjaśnieniem.
W przeciwieństwie do naszej planety-Ziemi, Wenus potrzebuje o wiele więcej czasu, aby wykonać pełen obrót wokół własnej osi, niż aby okrążyć słońce. Jak zapewne się orientujesz jeden obrót wokół własnej osi to właśnie doba tej planety. Natomiast okrążenie słońca jest tożsame z cyklem rocznym.
Jeden obrót wokół własnej osi zajmuje Wenus 243 dni wg. czasu ziemskiego. Za to jedno okrążenie Słońca tylko nie całe 225 dni.
Zatem doświadczenie całego roku na Wenus zajmuje mniej czasu niż na naszej niebieskiej planecie. Znów jeśli chodzi o dzień Wenus wręcz odwrotnie potrzebuje znacznie więcej czasu.
Jeszcze jedną ciekawostką związaną z tą planetą jest to, że po 243 dniach słońce Zachodzi nie gdzie indziej ale na...
wschodzie!
Na Wenus Słońce zachodzi na wschodzie i wschodzi na zachodzie. Odwrotnie do tego co dzieje się u nas na Ziemi.
Mowa tutaj oczywiście o dniu na planecie Wenus. Pytasz jak to możliwe? Już spieszę z wyjaśnieniem.
W przeciwieństwie do naszej planety-Ziemi, Wenus potrzebuje o wiele więcej czasu, aby wykonać pełen obrót wokół własnej osi, niż aby okrążyć słońce. Jak zapewne się orientujesz jeden obrót wokół własnej osi to właśnie doba tej planety. Natomiast okrążenie słońca jest tożsame z cyklem rocznym.
Jeden obrót wokół własnej osi zajmuje Wenus 243 dni wg. czasu ziemskiego. Za to jedno okrążenie Słońca tylko nie całe 225 dni.
Zatem doświadczenie całego roku na Wenus zajmuje mniej czasu niż na naszej niebieskiej planecie. Znów jeśli chodzi o dzień Wenus wręcz odwrotnie potrzebuje znacznie więcej czasu.
Jeszcze jedną ciekawostką związaną z tą planetą jest to, że po 243 dniach słońce Zachodzi nie gdzie indziej ale na...
wschodzie!
Na Wenus Słońce zachodzi na wschodzie i wschodzi na zachodzie. Odwrotnie do tego co dzieje się u nas na Ziemi.
niedziela, 23 sierpnia 2015
편지 가희로 / A letter to Gahee
Swego czasu w ramach nauki koreańskiego wymieniałem się mailami z pewną Koreanką. Oto jak wyglądał jeden z listów :) Niestety nie mam już z nią kontaktu :(
"안녕 가희! / Hello Gahee!
마야는 노래를 좋아합니다. / Maya is like a songs.
그녀는 영어를 노래가 유튜브에 봅니다. / She views english songs on YouTube.
자주 노래합니다. / Frequently sings.
나는 나중에 머리에 노래들습니다. / Later I have the songs on my head.
나는 이것가 일에 가끔 노래합니다. / Sometimes I sing in my job!
의식적 않아요! / 무의식적 (???) / Unconscious!
이것은 가장 좋아고 아이 갖어요./ It is the best if you have a children.
당신은 행위하고 어떤 속하지 않아요. / You can doing things which are not proper.
우리는 가끔 머리가 페인트합니다. / Sometimes we paints our faces.
호랑이, 개, 고양이.../ Tigers, dogs, cats...
나는 거리에 가요. / I walk the streets
사랑들은 백치가 생각합니다./ The peoples "an idiot" might think.
하지만 아이와 함께 않e 아요. / But not with child.
이 위대하다! / This is Great!
좋은 하루 되세요. / Have a nice day.
마하우 ;) / Michał
PS: What do you think about my korean? What is wrong? :)"
Zobacz również:
안녕
왜 한국어를 공부해요?
Nauka Koreańskiego
Zobacz również:
안녕
왜 한국어를 공부해요?
Nauka Koreańskiego
piątek, 21 sierpnia 2015
Podobieństwa
Dział:
wywieranie wpływu
Z pewnością nie raz próbowałeś kogoś do czegoś przekonać. Jestem ciekaw jak Ci to wychodziło...
Możliwe, że osoba którą przekonywałeś/łaś nie czuła, że jesteś właściwą osobą. Być może nie czuła żadnego związku z twoją osobą.
Kiedy próbujemy kogoś zmanipulować musimy postrać się znacznie zbliżyć się do drugiej osoby. Musi ona poczuć, że mamy ze sobą naprawdę wiele wspólnego.
- zamiast zwrotów "Pan" , "Pani" , "Ja" , "Ty" staraj się używać "My" , "Nasze". Jeśli znasz imię swojego rozmówcy nie bój się go używać podczas rozmowy.
-szukaj rzeczy które was łączą, podobieństw między wami. Nie tylko w mimice i poruszaniu się. Staraj dopasować się do jego gestów i tonu wypowiedzi, sposobu oddychania. Znajdź wspólny temat, wspólne doświadczenia emocjonalne, preferencje.
Ale uważaj aby nasz rozmówca nie poczuł się przedrzeźniany...!
Możliwe, że osoba którą przekonywałeś/łaś nie czuła, że jesteś właściwą osobą. Być może nie czuła żadnego związku z twoją osobą.
Kiedy próbujemy kogoś zmanipulować musimy postrać się znacznie zbliżyć się do drugiej osoby. Musi ona poczuć, że mamy ze sobą naprawdę wiele wspólnego.
- zamiast zwrotów "Pan" , "Pani" , "Ja" , "Ty" staraj się używać "My" , "Nasze". Jeśli znasz imię swojego rozmówcy nie bój się go używać podczas rozmowy.
-szukaj rzeczy które was łączą, podobieństw między wami. Nie tylko w mimice i poruszaniu się. Staraj dopasować się do jego gestów i tonu wypowiedzi, sposobu oddychania. Znajdź wspólny temat, wspólne doświadczenia emocjonalne, preferencje.
Ale uważaj aby nasz rozmówca nie poczuł się przedrzeźniany...!
Subskrybuj:
Posty (Atom)